15 grudnia 2016

let the england shake

 

niektóre momenty dłuższe lub krótsze, bardziej precyzyjne lub mniej
dają mi pewną siłę, bo nadzieją tego nazwać nie można, pewną energię.
napawają mnie jakiegoś rodzaju otuchą, prowokują różne możliwości.
nigdy nie wiemy co nas czeka i najczęściej jest to coś czego się nie spodziewamy.
dlatego przyjemne uczucie pozostaje, ale bez żadnych obaw, bezpodstawnych domysłów,
  nie muszę rozmyślać, wychodzić w przyszłość. mogę po prostu wspomnieć.
nawet jeśli nie jestem pewna co do akcji, to aura, poczucie jest prawdziwe.
ja naprawdę cieszę się z tego co mnie spotkało, z tego co przeżyłam.
i nieustannie ale i dodatkowo pomaga mi myśl, że i tak będzie co ma być.
bo to wszystko ma swoje podłoże, swoje skutki, ale one nie są niezamierzone.
lubię rozprawiać negacjami to tak nawiasem mówiąc. 
tak więc, jak to w mym monologu było powiedziane:
nie należy się niczym przejmować tylko żyć tak, jakby dzisiejszy dzień był pierwszym
(lub ostatnim) dniem mojego życia.
jestem gotowa.

 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz